Komentarze (0)
Dzisiaj znowu kryzys. Miałam rozmowę o pracę, którą zawsze chciałam mieć. Jednak na niczym mi nie zależy dziś. Pojechałam, porozmawiałam, ale tak naprawdę wszystko mi obojętne, mam wrażenie, że nawet się nie nadaję do tego zawodu, że powinnam pracować fizycznie, bo jedynie w tym się sprawdzam. Wracam do domu, zrobiłam obiad, zjadłam, wypiłam lampkę wina. Poczytałam książkę, pooglądałam youtube. Kryzys. Wielki kryzys życia. Kupiłam dwie czekolady, bo promocja. Zjadłam dwie, choć w sklepie obiecałam sobie, że tego nie zrobię. Miały mi poprawić humor, nic we mnie nawet nie drgnęło. Stwierdziłam, że włącze smutną muzykę i wypiszę moje plany na kolejny rok. Zmotywuje mnie to, poprawi nastrój, myśl o tym, że niedługo wszystko będzie lepiej zawsze stawia mnie na nogi. Na różnych stronach dotyczących rozstań jest napisane, że potrzebujemy 21 dni po rozstaniu. Wiec pierwszym punktem na 2022 rok jest zapomnienie o E. Cztery dni minęły, więc jeszcze tylko siedemnaście. Ale już wraca myśl, że zapomnę o nim, ale ja wciąż będę nieszczęśliwa, więc postanawiam rozpisać na kartce co sprawia, że tak się czuje. Nagle się kładę na ziemi i tak leże godzinę. Postanawiam otworzyć piwo i odpuścić siłownie. Długo ze sobą walczę i się przekonuje, ale wygrywa ta zła strona. Spuściłam trochę łez, ale nic to nie zmienia. Cierpię, czuję wewnętrzną pustkę, bo tak bardzo chciałabym się poczuć jeszcze raz kochana przez niego, nikt takiego uczucia mi już nigdy nie da.